środa, 19 listopada 2014

4

nie wiem, co mam robić... znów mam te cholerne wątpliwości: czy wyglądam już dobrze, czy osiągnęłam swój cel? wiem, że odpowiedź to nie, ale znów chciałam zrobić sobie przerwę (ostatnia skończyła się chyba w tamten czwartek?)
tak, tak, jestem idiotką, ale na razie przeszło mi to myślenie; dzisiejszy dzień zaliczę do udanych, jeśli nic już nie wepchnę do tych obrzydliwych ust, czuję się sobą zdołowana, w ogóle nie chce mi się już walczyć o chude nogi, ręce, brzuch i całą resztę. CHCĘ TYCH 48KG, ale również nie chcę się poświęcać. 
miałam dziś prawie napad (przed chwilą konkretnie)
na szczęście opamiętałam się po tym cieście, którego część zresztą wyplułam

bilans: jogurt naturalny 88
pomarańcza 70
zupa krem 100
wasa 37
1/5 kawałka ciasta 30 jestem porażką
325/500

także tego... moja aktywność fizyczna to całe 15min spaceru i chodzenie po szkole, więc tyle co nic:):) a miałam zacząć ćwiczyć... brak czasu i inne wymówki są silniejsze
waga utrzymuje się na tych 50kg, ale najpóźniej do soboty chcę 49, więc jutro obiecuję wziąć się w garść i ćwiczyć choćby o północy! mam już niewielkie tight gap, które oczywiście pokażę, jeśli nie zapomnę
właśnie, w końcu przydałoby się dodać jakieś własne zdjęcia i wymiary


no nic, trzymajcie się kochane, liczę na was! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz